Babia góra

Pewnej soboty wybraliśmy się na wędrówkę. Na początek zjadłem sobie metro pizzę. Po drodze wskoczyłem na plac zabaw. Chodziliśmy potem po osiedlu fabrykowym.

W miejscu chaticzkowym znajdowały się ładne chaty i domy, a przy przystanku autobusowym była ławka, na której zjedliśmy kukurydzę prażoną.

Potem było bardzo gorąco. Nie lubię gorąca 🙁

Później napotkaliśmy wniesienie. Leżał tam jakiś kościół, na którym było opisane następujące zdarzenie: Podczas pogrzebu jakiegoś pana przyszła burza, a w kościele nie było piorunochronu i zgineło 13 ludzi. Straszna tragiedia.

Natomiast w innym kościele sobie odpoczywaliśmy. Tylko 2 km do końca! Po pewnym czasie zauważyliśmy domek, w którym leciało espresso macchiato, a przy nim była wieża wodna.

Przy szczycie góry jest park, w którym są różne rzeźby, w którym odpoczęliśmy.

Do tabliczki musieliśmy chodzić przez jakieś siano, które miało 1,5 metra wysokości. Jednak w końcu udało się zdobyć szczyt.

KONIEC